O co chodzi z tym tynkiem? Że tynk na płycie cementowej, tynk na płycie HDF? Tak, daję czasem takie opisy na plecach obrazu…
Została nam do zrobienia ostatnia łazienka. Przez kilka lat nic się nie działo, bo nie mogliśmy znaleźć fachowca do położenia płytek. Za kilka dni zaczną się ferie zimowe. Do Google’a wpisałem „firma budowlana, flizy, płytki, podłogi, ściany itp. w naszej okolicy”. W końcu chwyciłem za telefon. „Czy jest pan zainteresowany pracownikiem sezonowym na dwa tygodnie? Mam tylko jeden warunek – że nauczę się w tym czasie układania fliz. Dzieci jadą na ferie, a my nie możemy znaleźć żadnego fachowca”. Większość rozmówców myślała chyba, że ich wkręcam, ale wieczorem, kiedy już miałem zamiar sobie odpuścić, ostatni facet powiedział – OK, jutro 5.00 u mnie pod domem.
Nastawiam budzik na 4.00. Rano zgarniam kanapki i ubranie na zmianę. Jeszcze tylko odskrobanie szyb i mogę ruszyć do pracy. Wystarczy 20 minut, żeby dotrzeć na miejsce.
Było: zrywanie tapet, wynoszenie rupieci, śmieci i gruzu, kładzenie suchych tynków, paneli na podłodze, wykładziny, mieszanie farb, malowanie ścian, mycie pędzli itd. A w przerwach robienie kawy i herbaty z fundamentalnym pytaniem: „Z cukrem czy bez?” Jednym słowem, standardowy zestaw prac, jakie przysługują pomocnikowi budowlanemu, ale, kurde, ani jednego kawałka płytki do położenia! W gratisie usłyszałem jedynie: „Te, artysta! Nieźle se poradziłeś z tym myciem pędzli!”
Przedostatni dzień. Podłoga zagruntowana wczoraj, zaprawa urobiona. Po krótkiej prezentacji wkładają mi do ręki kielnię i słyszę: „Dawaj!” Ucieszyłem się niemożebnie, a po kilku minutach małżowinka dostała ode mnie MMS z pierwszą położoną samodzielnie płytką! Na koniec dniówki majster, klepiąc po ramieniu mojego instruktora, przekazał mi prosty komunikat: „Jak będziesz potrzebował mieć dobrze zrobione flizy, to dzwoń do tego gościa”.
Z moich planów samodzielnego flizowania nic nie wyszło Zadzwoniłem do gościa i Sebastian położył nam płytki w łazience. Potem wykonał sporo innych prac, które potrzebowały „złotej rączki”. Wszystko zrobił fachowo i dokładnie, było widać, że to lubi. Został nam jeszcze jeden dzień do końca ferii…
Całą ekipą gruntowaliśmy ściany. W przerwie zaciekawiło mnie plastikowe wiaderko z napisem „tynk akrylowy” i drugie obok niego, mniejsze. Zaczynam czytać opis na opakowaniu i jednocześnie pytam majstra: „Jak się tego używa?”. Słyszę prostą odpowiedź: „A po co ci to wiedzieć?”
Podobne teksty wciskają mi gaz do dechy!
W ciągu miesiąca skończyłem cztery szkolenia z tynków ozdobnych: włoskich w Gorlicach, amerykańskich w Krakowie, pod Krakowem z tynków od utajnionych producentów i od najlepszego producenta tynków, którego mamy w Polsce – w Łodzi. Każdego producenta, każdego szkoleniowca i każdy tynk, który był gwiazdą pokazu, ćwiczeń czy plansz z przykładami łączy to samo podłoże – płyta HDF.
Czyli bardziej współczesny rodzaj płyty pilśniowej, ulubionego podłoża Zdzisława Beksińskiego.