„Weź swój olej z siemienia lnianego i latem wlej go do miednicy brązowej lub miedzianej albo do miski i kiedy słońce jest w znaku lwa, wystaw go nań, który to olej, jeśli go wytrzymasz tak długo, że ubędzie go do połowy, jak najdoskonalszym się stanie do malowania” (C. Cennini, „Rzecz o malarstwie”).
Cennino Cennini, ur. 1370 w Colle di Val d’Elsa, zm. 1440 we Florencji, włoski teoretyk malarstwa, patron szkoły Tadeusza Piotrowskiego w Olsztynie.
Tego lata wystarczyło tylko zamówić świeżo tłoczony olej lniany, który kurier dostarczył z olejarni dzień po wytłoczeniu 13 lipca. Następnie: nastawić budzik w smartfonie na godziny 9.00 i 15.00; mieszać na słońcu dzień w dzień, dwa razy dziennie, codziennie; robić próby na koniec każdego tygodnia przez 44 dni, do 28 sierpnia; regularnie zmieniać wodę pod olejem; przepuszczać przez węgiel drzewny. I pyk! Olej gotowy do ucierania z farbą.
Olej lniany zagęszczony na słońcu to powrót do korzeni malarstwa olejnego. Zagęszczanie na słońcu przyspiesza jego schnięcie w trakcie malowania. Dodatkowo taki olej po wyschnięciu ma błyszczącą, a nie matową powierzchnię. Jeśli w procesie zagęszczania użyjemy wody, to dość szybko zobaczymy, jak od oleju oddzielają się różnej maści badziewia, które bez oczyszczania go tą metodą po prostu zostałyby uwięzione w farbie olejnej.
Dlatego Cennini, który znał zwykły olej lniany, opis tego niezwykłego kończy opinią, że zagęszczany na słońcu „najdoskonalszym się stanie do malowania”.
Tak było w XV wieku. Dziś w sklepach dla plastyków można wybierać między olejami, które modyfikowane są w różny sposób, ale taki, który „najdoskonalszym stanie się do malowania” znajdziemy tylko w sklepach dla konserwatorów.
Jak poznać taki olej? Jego cena ma jedno zero więcej.