Biel ołowiowa była u starych mistrzów podstawowym składnikiem potrzebnym do urabiania białej farby.
W malarstwie laserunkowym najczęściej jest używana na etapie ekranu (jednobarwnej podmalówki, na którą nakładane są prześwitujące warstwy z pigmentem).
To farba półkryjąca, dlatego nadaje się doskonale również do miękkich przejść między jasnymi i ciemnymi tonami. Położona strukturalnie w szczytowych partiach obrazu, efektownie podbija światła i faktury. Elementarzowymi przykładami pokazywanymi w szkole Tadeusza Piotrowskiego były detale podmalówek i najjaśniejsze obszary w portretach u Rembrandta.
Dzisiaj biel ołowiową można kupić, na własną odpowiedzialność, tylko w sklepach dla konserwatorów. Powodem jest jej toksyczność. Dla mnie ołowica nie należy do sympatycznych sposobów zafundowania sobie zgonu. Dlatego też kiedyś porównałem historyczną biel ołowiową (Michael Harding) z jej nietoksycznym zamiennikiem (Schmincke). Rezultat mile mnie zaskoczył, a współczesny zamiennik stał się odtąd jedną z moich ulubionych gotowych farb olejnych. Mogę się nią bez obawy, jak dziecko, ufajdać po uszy!