.

Musiałem się poddać

Oj tam, biel jak biel, wsio ryba jaka!

Niby tak, ale jednak nie do końca. Półlaserunkowa biel tytanowa to wśród bieli rzadkość.

Podbicie perspektywy powietrznej z tą tubką staje się prostsze.

Rozmawiałem niedawno z największym polskim producentem bieli tytanowej. A konkretnie: z technologiem w firmie z Grupy Azoty. Spytałem go o możliwość zakupu pigmentu bieli tytanowej zmielonego najdrobniej jak się da, drobniej niż ten używany do produkcji farb, pasty do zębów, ciastek, zabawek i temu podobnych.

Po tej rozmowie już wiem, że nie dam rady samodzielnie ucierać laserunkowej bieli. U nich dostępny jest jedynie podstawowy pigment, a ja potrzebuję bardzo drobno zmielonego.

Pozostaje zatem możliwość kupienia gotowej bieli z ultradrobnoziarnistym pigmentem. Niestety, nie należy on do najtańszych, ale za to różnicę widać już po pierwszym dotknięciu płótna pędzlem. Na szczęście ta biel jest dosyć wydajna, nie używam jej też przesadnie często.

Niejeden raz chodzimy po darmowych pigmentach naturalnych. Pełno ich w kamieniołomach, jaskiniach, na brzegu morza, nad rzekami…

Czasem wystarczy sztych łopatą. Innym razem są na wyciągnięcie ręki.

Te pigmenty tylko czekają, żeby je przesiać, zmielić i utrzeć z olejem. I farba gotowa!

utworzony post 71

Powiązany post

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

powrót do góry