Na dziedzińcu wiśnickiego zamku grupa nastolatków rozkłada sztalugi. Dzieciaki wyciągają z plecaków szkicowniki i farby. Zaczyna się wyciskanie farb na palety. Kto ma wodę, kto się kopsnie po wodę dla tych, co nie mają? Może ktoś ma za dużo terpentyny? Kurczę, zapomniałam gumki chlebowej! Ktoś mi pożyczy?
Każdy chce mieć swój kawałek zamku, baszty, krużganków, wejścia i co tam się jeszcze nawinie. Mieć po swojemu. Dla połowy grupy ten plener był nowością – uczniowie Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Nałęczowie przyjechali właśnie na wymianę do PLSP w Nowym Wiśniczu.
Jak się często zdarza przy takich okazjach, integracja międzyszkolna znalazła swój finał w internacie. Było sobotnie popołudnie, koledzy wyjechali, więc klucz do pokoju nosiłem przy sobie. Z jedną z plenerowiczek postanowiliśmy zrobić akty. Od słowa szybko przeszliśmy do czynu. Koleżanka zajęła się rozbieraniem. Ja zająłem się ubieraniem, czyli przemianą pokoju w plan zdjęciowy. W rogu pokoju, na gwoździach po obrazach, powiesiłem koc, drugi rozłożyłem na podłodze. Zdjąłem ze stolika lampkę nocną, postawiłem na krześle i pyk – odpaliłem oświetlony profesjonalnie plan zdjęciowy.
Wziąłem do ręki radziecką smienę, jedyny aparat, jakiego mogliśmy w plastyku używać. Stresowałem się, bo nigdy wcześniej nie fotografowałem nagiej kobiety. Robiłem jednak minę opanowanego profesjonalisty. Najważniejsze, żeby nie zapomnieć o przestawieniu symbolu słoneczka na symbol domu, bo wtedy zdjęcia wyjdą niedoświetlone. OK. Jeszcze z tej strony. O tak, fajnie! Bardziej z profilu. OK. Głowa trochę wyżej. Tak, bardzo dobrze. Teraz dłonie razem.
Raptem zrobiła się taka szarówka, że lampka nocna ledwo oświetlała mój plan zdjęciowy. Zrobiłem to z przykrością, ale musiałem zapytać: – To co, kończymy? – Dobrze, tylko teraz się odwróć, bo chcę się ubrać…
Później były kolejne sesje, w innym czasie, w innych miejscach, z innymi modelkami. A ja wciąż mam w głowie zakończenie tej mojej pierwszej sesji aktu. Myślę, że dzięki tamtemu zdaniu pamiętam, by dawać modelkom poczucie, że szanuję ich granice intymności. Nieodmiennie fascynuje mnie odwaga kobiet, które stają nago przed obcym facetem i pozują mu tak naturalnie, jakby robiły wygibasy pod prysznicem.