W Pracowni Konserwacji Dzieł Sztuki miałem okazję podziwiać godzinami, jak pozłotnicy kładą płatki złota na bolus. Później polerowali zdobiny agatem, uzyskując lustrzane powierzchnie. Nabieranie płatka poprzedzali magicznym i delikatnym smyraniem specjalnego pędzla o… czoło! Docięty płatek złota przyklejał się do tego pędzla i wędrował na dekorowany element – ornament, listwę, aureolę czy inne wihajstry.
Dzięki koledze, który jest mistrzem pozłotnictwa, udało mi się posiąść tę tajemną wiedzę. Wiem, jak przygotować deskę, zrobić grunt, glinkę bolusową przed położeniem płatków złota i jak polerować agatem.
Może nie potrafię zasuwać tak pędzikiem jak mój mistrz, ale spełniłem marzenie i nauczyłem się złocić, pardon – pozłacać (niedawno dostałem od mistrza zjebkę, bo usłyszał, jak mówiłem o nim w radiu i pomyliłem złotnika z pozłotnikiem, a to śmiertelna obraza…).
Dawno temu, kiedy powstał zawód malarza, zdobienie złotem było naturalną umiejętnością w tej robocie. Dopiero później pozłotnik i malarz stały się oddzielnymi zawodami.